Press
Pianista zgrabnie realizuje swoje pomysły gdzieś na styku klasyki, improwizacji i awangardy, trochę tak jak ekipa Lado ABC – buduje szerokie spektrum dźwięków, w których cały czas poszukuje osobistego języka, ale odkrywa też jego nieznane zakamarki.
Tarwid gra bardzo wytrawnie i z wyobraźnią, rozpięty gdzieś pomiędzy oszczędnym, klasycznym brzmieniem, niepłytkim liryzmem i chłodną dramaturgią, ciekawie operując kontrastami i eksponując sporą wrażliwość.
Grzegorz Tarwid, kreujący obok Sebastiana Zawadzkiego czy Kuby Sokołowskiego nowy rozdział polskiej pianistyki, nie jest przesadnie sentymentalny i cukierkowy. On wie, że należy cenić Nahornego, Makowicza czy Jagodzińskiego, ale kontekst jego gry, w połączeniu z inspiracjami Szostakowiczem czy impresjonistami, podpowiada bardziej kierunek zdefiniowany przez Paula Bleya, Andrew Hilla czy Matthew Shippa.
Blisko mu do pewnej oryginalności, osobności, czuć pracę i przemyślenia, które wkłada w kompozycje i dzięki którym powoli wyrasta na jednego z najbardziej utalentowanych i oryginalnych pianistów swego pokolenia.
Tarwid has a lot of Paul Bley in his game, he is both expressive and lyrical and is absolutely a new name everyone should note. Glorious.